WYTRWAŁEM!
Mam na imię Paweł. Należę do wspólnoty Nowe Jeruzalem, chodzę na spotkania Szkoły Uczniów.
W święta Bożego Narodzenia odezwał się do mnie kolega, który za pracą wyjechał do Warszawy. Zaprosił mnie na sylwestra do klubu „Afera” zlokalizowanego na ulicy Sławkowskiej. Poszedłem. Kiedy wybiła północ, ten kolega obiecał sobie w postanowieniach noworocznych zerwanie z grzesznym życiem, gdyż jest uzależniony od pornografii. Wyszliśmy po 2 w nocy i ten sam kolega zaproponował mi, żebym poszedł z nim do agencji towarzyskiej na ulicy Floriańskiej. Mówiłem, że nic z tego i upierałem się. Wypiłem wcześniej 4 piwa i lampkę szampana, sam nie wiem, jak to się stało, że stanąłem w drzwiach tej agencji.
Kiedy już miałem wchodzić, przed moimi oczami pojawił się obraz Szpitala Domowego i jego intencja – o czystość. Szpital Domowy to akcja w kościele św. Wojciecha, gdzie przed Najświętszym Sakramentem młodzi ludzie modlą się o czystość i moralną odnowę naszego miasta. Obraz nie był wyraźny, ale kiedy mnie ochroniarz nie wpuścił, to ten obraz uderzył we mnie z 10-krotną mocą. Szybko wyszedłem stamtąd i oddaliłem się kilkanaście metrów. Stałem na piętnastostopniowym mrozie około godzinę. Odebrałem wiele esemesów i telefonów, żebym jednak przyszedł. Walczyłem. Przede mną stał kościół świętego Wojciecha i obraz Szpitala Domowego. Ta godzina na mrozie była godziną mojej próby.
Po tym czasie wyszedł kolega i pomyślałem, że będzie się że mnie śmiał. A on był poważny. Powiedział mi, że niczego tam nie widział. I jeszcze, że mnie podziwia, i że on nie dałby rady, bo tak go to uzależniło. On prawie płakał, kiedy to mówił. Przez to, że zmienił miejsce zamieszkania, stracił kontakt ze wspólnotą. Bardzo mu jej brak tam w Warszawie.
Chwała Panu, że wytrwałem i zostałem umocniony! Amen.