Modlitwa flagami

przez | 25 maja, 2021

Z modlitwą flagami zetknęłam się pierwszy raz około 10 lat temu, kiedy to gościliśmy na naszych rekolekcjach wakacyjnych w Gródku wspólnotę „Rieka Żiwota” ze Słowacji. To właśnie ludzie z tej Wspólnoty pokazali nam, że można i w ten sposób uwielbiać Boga. Wtedy zupełnie nie przemówiła do mnie ta forma modlitwy – wręcz czasami przeszkadzało mi w moim skupieniu, gdy ktoś obok modlił się w ten sposób. Nie rozumiałam takiej modlitwy, w ogóle nie czułam pragnienia, aby tak się modlić.

Dopiero po kilku latach, 6 lat temu, wzięłam udział w warsztatach, na których wytłumaczono nam istotę modlitwy flagami. Spróbowałam wziąć flagę do rąk i zaczęłam uwielbiać Boga. Dostałam wtedy niebieskie flagi i modląc się, zapragnęłam, abyśmy wszyscy mogli doświadczać nieba już teraz, tu na ziemi (kolor niebieski miał na to wskazywać). Aby Królestwo Boże było już teraz, wśród nas. Pamiętam, że ta modlitwa była bardzo intensywna – rosło we mnie pragnienie nieba dla nas wszystkich. Doświadczyłam wtedy takiego otwarcia serca na Boga, na Jego miłość. To była łaska!

Od tamtego czasu zaczęłam coraz częściej sięgać po flagi. Uszyłam sobie pierwsze flagi (niebieskie) i zaczęłam modlić się nimi w domu. Często w czasie modlitwy miałam poczucie bliskości Boga, Jego piękna, dobroci, miłości, pragnienia spotkania… Zachwycał mnie i zadziwiał delikatny ruch flagi, jej tkaniny i myślałam, jak piękny musi być Bóg, który stworzył taką możliwość! Ten zachwyt otwierał moje serce i przepełniał je wdzięcznością i uwielbieniem. Modląc się, dostrzegałam tyle rzeczy, za które pragnęłam dziękować Bogu, które chciałam Mu powierzać… Bóg dawał mi łaskę ogromnej radości w tej modlitwie.

Modliłam się, słuchając pieśni uwielbienia i ich treść zaczęła do mnie głębiej przemawiać. Spostrzegłam, że często ruchem flagi starałam się oddać treść słuchanej pieśni. Flagi jakby zaczynały tańczyć… Ja nigdy nie umiałam tańczyć i zawsze miałam z tego powodu wielkie kompleksy. W tej modlitwie doświadczyłam czegoś takiego, jakby Bóg dał mi możliwość tańczenia dla Niego – ja nie umiałam tańczyć, ale flagi tańczyły za mnie – właśnie dla Boga. To odkrycie bardzo mnie rozradowało i jeszcze bardziej otwierało moje serce na uwielbienie.

Modliłam się jednak najczęściej w ukryciu, kiedy byłam sama w domu. Wstydziłam się podjąć tę modlitwę we Wspólnocie. Stopniowo jednak Bóg leczył moje serce z nieśmiałości, wycofania, poczucia niskiej wartości, a co za tym idzie, chęci ukrycia się, bycia niewidoczną. Coraz bardziej pragnęłam uwielbiać Boga mimo własnej nieśmiałości i powoli zaczęłam odważać się modlić publicznie, pokonując swój strach przed ludźmi – właśnie ze względu na Boga.

Im bardziej się starałam oddać Bogu swój lęk i nieśmiałość, tym większej doznawałam radości z tego, że mogłam służyć Bogu w taki sposób – modlitwą flagami. Z czasem zauważyłam, że mój lęk maleje, że przestaje być dla mnie ważne, co sobie inni o mnie pomyślą, a zaczyna być najważniejszy Bóg, i to, że modląc się tak, służę Jemu. Pojawiało się jednak we mnie często pytanie, czy Bogu podoba się taka modlitwa, czy sprawia Mu radość. Wtedy często słyszałam słowa zachęty od różnych osób albo w inny sposób Bóg dawał mi znać, że jest Mu miła ta modlitwa. Trwałam w niej więc, mimo że inne osoby we Wspólnocie coraz rzadziej modliły się flagami – był taki czas… Zmagałam się wtedy bardzo, czy to jest dobra droga, skoro ci, od których uczyłam się tej modlitwy, zaniechali jej prawie… Ale Bóg dalej zachęcał mnie do takiej służby. Modliłam się flagami, gdy miałam podjąć jakieś ważne decyzje, prosząc o światło i doznawałam wielkiego pokoju po takiej modlitwie – to też utwierdzało mnie w przekonaniu, że Bóg jest ze mną.

Dawniej lękałam się mówić do większej grupy ludzi. Stanowiło to dla mnie przeszkodę nie do pokonania. Kiedyś pomyślałam, że Pan Bóg w swojej miłości i delikatności nie przymusza mnie do ewangelizowania słowem – skoro sprawia mi to taką trudność, ale daje mi możność mówienia o Nim gestem – modląc się flagami też mogę świadczyć o swojej wierze.

Bóg niepostrzeżenie leczył moją nieśmiałość, moje wycofanie. Zaczęłam podejmować różne zadania – ze względu na Boga – pokonując swoje ograniczenia (pomoc w warsztatach antydepresyjnych, w seminariach, mówienie świadectwa, prowadzenie modlitwy, pomoc w rekolekcjach w wyciszeniu…). Widziałam, że im bardziej oddaję się Bogu do dyspozycji, tym bardziej obdarowuje mnie potrzebnymi łaskami i zabiera to, co dawniej blokowało mnie na służbę. Dziś widzę, że początek tej przemiany był związany z podjęciem modlitwy flagami…

W moim sercu zrodziła się gotowość do ukazywania (mówienia – Bóg otworzył moje usta!) innym, na czym polega ta forma uwielbiania Boga, aby i oni mogli doświadczyć spotkania z Bogiem w modlitwie flagami. Aby mogło się dokonywać uzdrowienie wewnętrzne w ich sercach, takie jakiego ja doznaję. Aby ukazywali innym jak wielki jest Bóg i jaką moc ma Jego miłość!!!

Ola

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *