Zosia
Niedawno obejrzałam film pt. „Ja Jestem”, mówiący o obecności Pana Jezusa w Eucharystii. Ten film przypomniał mi ważne dla mnie wydarzenie z ubiegłego roku. W piątek, 6 czerwca 2014 r., po raz pierwszy na uwielbienie wspólnoty w kościele św. Katarzyny udało mi się przyprowadzić moją koleżankę, Zosię. Zapraszałam ją kilka razy, ale przyszła właśnie w tym dniu. Po uwielbieniu Zosia spotkała Basię – swoją animatorkę na seminarium Odnowy. Zamieniły kilka słów i rozstały się. Następnego dnia, w sobotę, w przeddzień święta Zesłania Ducha Świętego, gdy już wybierałam się na nocne czuwanie do kościoła franciszkanów, zadzwonił telefon. Usłyszałam głos Zosi: „Dorota, jestem w karetce, miałam wypadek”…
Szybko pojechałam na SOR. Okazało się, że parę minut po godzinie 19 Zosia została potrącona przez samochód, który zerwał się z linki holowniczej i wpadł na chodnik. Była poturbowana, ale o dziwo nie miała żadnego złamania. Jeden ze świadków powiedział: „To cud, że pani żyje, bo auto jechało dość szybko”. Zaskoczył mnie wewnętrzny pokój Zosi w czasie pobytu w szpitalu. Pomimo obrażeń była bardzo spokojna i wyciszona, oddawała Bogu swój ból w modlitwie. Jej cierpliwość kontrastowała z zachowaniem niektórych pacjentów.
Basia
W następnym tygodniu opowiedziałam o całej sytuacji Basi. Ku mojemu zaskoczeniu wyznała, że w sobotę, po godzinie 19., była na adoracji Najświętszego Sakramentu, i w pewnym momencie poczuła, że ma się modlić za Zosię…
Zbieżność tych wydarzeń jest niezwykła. Ona pomaga mi uwierzyć, że Jezus jest naprawdę obecny wśród nas, że w Najświętszym Sakramencie jest żywy i prawdziwy. Poznałam wielką wartość tego, że niesiemy kogoś w sercu, tak jak Basia niosła Zosię. Myślę, że prawdziwa wspólnota polega właśnie na tym, żeby kogoś zaprosić do swojego serca – wtedy nie istnieją granice czasu ani przestrzeni. Zosia szła sobie ulicą, ale równocześnie, będąc w sercu Basi, trwała razem z nią przed Panem. A owoce tej modlitwy są namacalne…
To z kolei uświadamia mi, że skoro człowiek może nieść drugiego człowieka w sercu, to tym bardziej Pan Jezus niesie mnie w swoim Sercu, i dzięki Niemu mam pełny przystęp do tego, co wysłużył mi na Krzyżu. „Aby byli jedno…”
Dorota