Pewnego dnia moja siostra, Elżbieta, opowiedziała mi świadectwo osoby, która przeszła rekolekcje w wyciszeniu prowadzone przez o. Przemysława Platę OSA, pasterza Wspólnoty Nowe Jeruzalem. To mnie zachęciło do udziału w nich. Byłam dwukrotnie, a dziś sama składam świadectwo Bożego działania.
Otworzyły mi się oczy
Zanim trafiłam na te rekolekcje, moje życie było pełne goryczy, ciągłego chaosu, dalekie od Boga. Chodziłam na Eucharystię, ale nie przyjmowałam sakramentów, nie rozumiałam czytań ani kazań, myślałam w tym czasie o innych rzeczach. Obwiniałam Pana Boga za całe zło, które spotkało mnie w życiu. Wszystko mnie drażniło, więc wyżywałam się na innych. Uważałam, że skoro ja cierpię, to inni też powinni. Nie umiałam ludziom wybaczać.
Dzięki rekolekcjom moje oczy się otworzyły, chaos wewnętrzny przestawał być już tak nieznośny, poznałam wyjątkowych ludzi. Widziałam, jak Bóg chce mi pomóc odnaleźć się, zrozumieć moje postępowanie wobec Niego i bliźnich. Pan Bóg okazał mi swoją miłość w każdy możliwy sposób, dotykając głębin mojego serca i duszy. Zorganizował to wszystko doskonale, dziś wiem, że tylko On potrafi dokonywać tak wielkich rzeczy i cudów. Zrozumiałam, że jeśli Bóg zajmie pierwsze miejsce w moim życiu, to wszystko inne będzie na właściwym miejscu…
Trud i piękno
Podczas rekolekcji były chwile trudne, czasami brakowało sił, różne myśli przychodziły do głowy, nawet takie, żeby zrezygnować, albo typu: „jesteś beznadziejna, nie nadajesz się do tego”. Ale był też czas piękny, chciałabym na zawsze odczuwać to, co wtedy. Dzięki tym rekolekcjom mogłam stać się inną osobą, więcej dowiedzieć o tym, jak być blisko Boga i w jaki sposób się zmieniać. Wyciszyłam się, odnalazłam ukojenie dla duszy. Zrozumiałam, jak ważne jest wybaczenie bliźniemu, i to, co mogę uczynić dla niego.
Bóg dał mi odczuć swoją miłość w każdej minucie spędzonej na rekolekcjach. Prowadził mnie i mówił przez Ducha Świętego, abym zrozumiała treści, które mi podsuwał. Udowodnił, że zawsze, ale to zawsze, jest ze mną, w każdej chwili mojego życia. Czy jest to droga pełna bólu i trosk, czy szczęścia, On zawsze trwa we mnie, choć nie zawsze ja w Nim… Nauczyłam się, jak ważne jest to, aby strzec się relacji, których Bóg nigdy by nie pobłogosławił. Wiem, że taka „miłość” przyniosłaby mi łzy, smutek, gorycz, i złamała szczęście, to doczesne i wieczne.
W drodze powrotnej z rekolekcji byłam ogromnie szczęśliwa i mówiłam do Pana Boga: „Dziękuję Ci za wszystko. Brakuje mi tylko jednego – miłości ludzkiej, pragnę mieć męża, rodzinę”. I Bóg dał mi takiego człowieka, i to szybko, ale też w momencie zwątpienia w to, że będę miała męża i rodzinę. Otóż w Święto Bożego Narodzenia mój obecny mąż podszedł do mnie i powiedział, że od paru lat jest we mnie zakochany, że już dłużej nie może tego ukrywać i dzisiaj musiał mi to powiedzieć… To był najlepszy, najcudowniejszy moment, bo właśnie wtedy byłam bliska zwątpienia i upadku. Bóg dał mi też wiarę i siłę. Widzę, że moje małe poświęcenie w czasie tych paru dni rekolekcji to było nic wobec tego, jak On wiele mi ofiarował.
Droga do celu
Rok później uczestniczyłam w drugiej części rekolekcji. Wtedy dowiedziałam się, czym jest mój grzech, jakie są jego konsekwencje, jak on działa na mnie i na inne osoby. Bóg pokazał mi, dokąd prowadziły moje grzechy, do jakiego nieszczęścia. Dał mi cudowną łaskę poznania drogi do zbawienia i tego, jak mogłaby ona wyglądać, gdyby wiodła mnie do zguby. I znów dał mi swoją miłość, abym pamiętała, że wszystko, co dobre, pochodzi tylko od Niego, a co złe, od złego. A co najważniejsze, pozwolił mi się odrodzić duchowo. Pan Bóg nauczył mnie, abym pamiętała, że wszystko, co On czyni, jest z miłości, nawet wtedy, gdy tego nie rozumiem. Uwrażliwił na wielką moc spowiedzi i nawyk, że gdy tylko upadnę, ona jest drogą powrotną do mojego celu, którym jest bycie i radowanie się z Bogiem w niebie. Zrozumiałam, że mogę pomagać ludziom, tym na ziemi i tym, którzy odeszli, a chcą być w niebie.
Niczym nie odpłacę
Zachęcam każdego do udziału w tych rekolekcjach, bo one dały mi szansę, aby stać się inną osobą. Uzyskałam odpowiedzi na liczne pytania, spotkałam wielu cudownych ludzi, a pobyt był zorganizowany wspaniale, mogłam czuć się wyjątkowo dobrze, niczego mi nie zabrakło. Poświęcając swój czas Bogu, dostałam od Niego wiele łask, odwdzięczył mi się po stokroć. I czyni to do dziś, pomaga mi w trudzie mojego każdego dnia – niemożliwe staje się możliwe tylko dzięki Jego dobroci.
Bóg jest dobry i łaskawy, jest moją Światłością dnia, w każdej godzinie. A szczególnie w ciemności, gdy spotyka mnie krzyż, niewyobrażalny do przejścia, choroba, śmierć bliskiej osoby, tragiczne zdarzenia losowe, gdy wątpię, upadam. On zawsze jest blisko, niesie ze mną ten krzyż i walczy do końca, abym wytrwała i dozgonnie Mu zaufała, że uczyni wszystko, co będzie dla mnie dobre, bo od Niego pochodzi tylko dobro. Jak dobrze, że jest Pan Bóg, Maryja, aniołowie, święci i osoby, w których spotykam samego Boga.
Wiem, że niczym nie odpłacę Panu Jezusowi za Jego miłość i krzyż. Nie wyobrażam sobie, bym mogła nie odwdzięczyć się za Jego dary, więc jestem Mu wierna, uczestniczę jak mogę najczęściej w Eucharystii, stawiam Go na pierwszym miejscu w moim życiu, idę tą drogą, która prowadzi do spotkania z Nim. Pragnę na wieki radować się Jego miłością. Pan Bóg jest dla mnie cenny ponad wszystko! Chcę wyznać, że to mój Bóg!
W ciszy
Nie mogę się doczekać kolejnych rekolekcji, by nabrać siły na dalsze dni, aby znów w szczególny sposób poczuć Jego bliskość i miłość, cieszyć się z tego, że mnie zbawił. Dzięki rekolekcjom w ciszy każdy z nas może poznać siebie: zobaczyć, kim jest bez bliskiej relacji z Bogiem, do czego dąży, co chce osiągnąć, czy zależy nam na dobru tu, na ziemi, czy na byciu szczęśliwym z Bogiem w wieczności.
Poznałam Boga i Jego moc uzdrowienia i uratowania człowieka z każdej sytuacji, nawet niemożliwej patrząc po ludzku. Poznałam Boga, który nigdy ze mnie nie zrezygnuje, i choćbym ja z Niego zrezygnowała, On się nie podda, i będzie walczył o mnie do końca, przez osoby, zdarzenia, okoliczności.
Wiem, że Bóg może uczynić nieskończenie więcej, niż Go proszę czy rozumiem. A we wszystkim wspiera mnie Maryja. Ona jest kochana, słucha mnie, zanosi wszystko do Boga i wyprasza to, co On chce mi ofiarować. Ona słucha jak prawdziwa Mama, cierpi z nami, troszczy się o nas i kocha całym sercem. Dziękuję Matce Bożej, Aniołom Archaniołom, Aniołowi Stróżowi i Wszystkim Świętym. Bez Ich pomocy nie potrafiłabym przetrwać ani zrozumieć trudnych sytuacji, w których się znalazłam przez grzechy i słabości.
Chwała Panu!
Joanna